środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 5 - Sasori? O.o

[...]Nie mamy wolnych pokoi. Musisz z kimś zamieszkać.Daję ci wybór. Itachi albo Sasori. - Ci wymienieni nie odezwali się nawet słowem.
- A nie mogę zamieszać z Konan? - spytałam.
-Nie. - Cóż. Nie takiej oczekiwałam odpowiedzi. Westchnęłam. Jestem między młotem a kowadłem. Wspaniale... Chyba czas bym pokazała się tym tu zebranym z bardziej "twardej" strony. Skrzyżowałam ręce na piersiach i wbiłam wzrok na Lidera.
-Nie zgadzam się. Nie będę spać z żadnym chłopakiem w jednym pokoju. - powiedziałam pewna siebie. W środku aż krzyczałam ,że jak nie zmieni zdania to wydrapie mu te oczyska. Lider zmarszczył brwi.
- W takim razie moja ostateczna propozycja to pokój z Hidanem. - kątem oka spojrzałam w stronę wymienionego. Napalony aż oblizał usta. Przymknęłam oczy by się uspokoić. Otworzyłam je nagle gwałtownie.
-Czy wyraziłam się niejasno?  Nie będę spała z ŻADNYM chłopakiem. - warknęłam.
- W takim razie inna propozycja? - spytała mnie Marchewka.
- Będę mieszkać z Konan albo znajdziesz mi wolny pokój. W przeciwnym razie zamiast mieszkać z tymi ćwokami wolałabym spać w kuchni, bibliotece, salonie czy czymś innym! - wykrzyczałam.
-Niezły pomysł... - Rudy uśmiechnął się złowieszczo.

***********************
Nie wierzę! To mój najgorszy dzień w życiu! Chociaż... Jakby się tak zastanowić to nie... Zresztą... Nieważne!!! Jak te [wstaw ulubione przekleństwo] mogły to zrobić?  Szczególnie ten rudy flak?! Zamknęli mnie w zakurzonej bibliotece z jedną, jedyną poduszką którą  obślinił Hidan trzymając w rękach. Następnym razem to... to nie wiem co im zrobię! Ugh!! Znalazłam tutaj, pomiędzy regałami stary fotel. Nie będzie on może najwygodniejszy ale lepsze to niż podłoga. Żeby nie było  poduszka poszła w zapomnienie   (dostały nią drzwi) więc będę musiała się bez niej obejść. Jak tak pomyślę to może nawet dobrze że tu będę. Te pustaki zapomniały,że tu jest ich większość zwoji. Kilka sobie kiedyś wezmę. Uzbieram jakąś sumkę za nie? Cóż na pewno tak. Podeszłam do któregoś regału. Popatrzyłam tak po nim i wypatrzyłam książkę pt.: ,,Pieśni". Szybko pojawiła się w moich łapkach. Przekartkowałam ją szybko i trafiłam na TO. Tak długo tego poszukiwałam... Nie wierzę. To jakiś cud... normalnie... Tyle,że ta kartka jest niezwykle zniszczona. Kuźwa... Nie doczytam się wszystkiego...

Pieśń Uwolnienia


W latach kiedy to czas sięga do wielkiej wojny, Moc się rozsnuwa.
Moc dawnych krajów,
Moc spokoju.
Niosą go wichry, deszcze i śniegi, niosą go rzeki.
###################################################
###################################################

##########################
##########################
##########################
##########################
##########################
##########################
##########################
##########################
##########################

##############################
##############################
##############################
##############################
##############################

##################################################
To będzie oznaka,że Istota ta niezadługo się pojawi...
To ona zjednoczy świat,ten świat na skrajności.

A wszystko to zaczęło się od historii diabła i anioła...

##############################
#############################
############################

Hm... Ciekawe... Gdy wreszcie ją znalazłam... NICZEGO Z NIEJ NIE ROZUMIEM! Nie ma co... Cudownie.. Historia diabła i anioła? Istota? Nie przepadam za zagadkami. Miejmy nadzieje ,że wszystko się szybko rozwiążę. Rozejrzałam się po bibliotece w poszukiwaniu jakiegokolwiek szpiega. Niepostrzeżenie wyrwałam kartkę i schowałam ją do kieszeni. Czas pójść spać... Podeszłam do zniszczonego fotela i na nim usiadłam. Nim się zorientowałam miejsce gdzie niby miałam spać rozpadło się. Nic tylko płakać nad swoim losem.  Położyłam się na jednej części fotela. Super... Czyli... Dobranoc? Ehh...
Nie pospałam długo, tego byłam i jestem pewna. Obudziło mnie szarpanie w ramię. Uchyliłam jedną powiekę i ujrzałam Sasoriego w tej kukle.
-Spieprzaj... Nie widzisz ,że śpię. - odparłam i przewróciłam się na drugi bok. Ten dalej mnie ignorując potrząsał mną.
-Wstawaj. - powiedział po chwili.
-Nie... - odparłam zaspana. Niestety ta cholera chyba nie zna słowa ,,nie". Zostałam bezczelnie złapana za nogę i podniesiona do góry.  Wtedy to się dopiero rozbudziłam.
-PUSZCZAJ MNIEEE!! - zaczęłam krzyczeć i się wyrywać. Niestety to nic nie dało więc po kilku minutach dałam sobie spokój. No i tak sobie szliśmy. Albo raczej to on szedł a ja wisiałam. Jakby ktoś obcy nas zobaczył pomyślałby ,że jesteśmy wariatami. No przecież pomyślcie. Jakiś karzełek posuwający się po ziemi, a za nim albo raczej nad nim potargana różowowłosa dziewczyna trzymana przez metalowy ogon który mu wychodzi z dupy! Przecież to nie jest normalne... Ale czy tu cokolwiek jest normalne? Zirytowana faktem iż zaczęła mnie boleć noga a wraz z nią głowa postanowiłam się dowiedzieć o co temu [twoje ulubione przekleństwo?] chodzi.
- Mogę wiedzieć czego ode mnie chcesz? - odparłam zła.  Oczywiście nie otrzymałam odpowiedzi od razu... Bo jakże inaczej... W końcu nie jestem godna słuchać głosu  najwspanialszego i najlepszego lalkarza na całej kuli ziemskiej, nie? Po kilku minutach które dłużyły się niemiłosiernie wreszcie otrzymałam odpowiedź która raczej mnie nie usatysfakcjonowała.
-  Czegoś. - odpowiedział. Westchnęłam i postanowiłam sobie odpuścić. Z tym gościem się nie dogadasz. Nie wiem jak i kiedy ale nagle się zatrzymaliśmy. Musiałam sobie przysnąć co jest mega dziwne w tej sytuacji.
- Już doszliśmy? - zapytałam raczej sama do siebie nie oczekując na odpowiedź lalkarza. Tak jak można było się domyślić ciągle milczał. Ten koleś mnie denerwuję...
-Mógłbyś mnie puścić? Niedobrze mi... Zaraz puszczę pawia... - złapałam się za usta. Ku szczęściu moim i mojego biednego żołądka wykonał moją prośbę. Oczywiście upadłam tyłek który teraz strasznie bolał. Powoli wstałam.
- Powiesz mi wreszcie po co mnie tu przyprowadziłeś? - znów spytałam. Niestety tak jak i poprzednio moje pytanie zostało zignorowane.
- Wchodź. - i wepchnął mnie do pokoju przy którym staliśmy. Zdziwiona zorientowałam się,że znajdujemy się w pokoju pełnym kukiełek.  Panował tu pedantyczny porządek. Pokój nie wydawał się wyróżniać jakoś specjalnie. Ściany koloru piaskowego, a na nich półki ze zwojami i książkami. Podłoga z hebanowego drewna. Biurko, szafa, mniejsza szafeczka,łóżko, fotel i tyle. Odwróciłam się do skorpiona, którego za mną nie było. Okazało się,że w tym czasie kiedy to ja podziwiałam pokój Sasori wyszedł ze swojej "skorupki" i aktualnie siedzi sobie przy biurku i robi laleczkę.
- Sasori... Powie... - przerwano mi.
- Rozkaz Lidera. - odparł cały czas zajmując się swoją pracą. Przekrzywiłam głowę lekko w  bok patrząc na jego plecy.
- Nie za bardzo rozumiem...  - odparłam i usiadłam na jego łóżku. Westchnął.
- Lider wydał rozkaz abym po ciebie poszedł i przyniósł do swojego pokoju. - powiedział sięgając po coś na półce. Ręką złapałam się za twarz( coś w stylu facepalm'a? xD dop.aut.)
- Mogłeś mnie tam zostawić... Nic by się takiego nie stało. - powiedziałam cicho. Trzeba by przeanalizować swoją sytuację... Po pierwsze nawet jakbym chciała uciec z tego pokoju to nie miałabym gdzie pójść spać... Biblioteki nie znajdę...Po drugie jestem tak padnięta,że nie mam nawet siły chodzić... Eh... Wszystko wskazuję na to,że nie mam wyboru i muszę tu zostać.Z moich ust wydało się westchniecie. Sięgnęłam po poduszkę znajdującą się na łóżku. Wstałam i podeszłam do fotela na przeciwko mnie. Powoli na niego opadłam.
- Wzięłam twoją poduszkę , nie będę zajmować ci łóżka i położę się na fotelu. - podłożyłam sobie miękką rzecz pod głowę i przymknęłam oczy.
-Nie będziesz się przebierać w piżamę czy coś takiego? - usłyszałam od samego właściciela pokoju.
-Jakbyś nie zauważył nie mam w co... - odpowiedziałam z zamkniętymi oczami. Nagle coś spadło mi na twarz. Zaskoczona otworzyłam oczy i zobaczyłam dosyć przydługawą koszulę.
-Masz. - odparł czerwonowłosy i wrócił do pracy. Rozejrzałam się po pokoju. Nie za bardzo jest się gdzie przebrać... Przecież nie zrobię tego przy nim. W  tym momencie wpadłam na świetny pomysł. Schowałam się za fotelem i tam nałożyłam na siebie koszulkę. Sięgała mi do kolan. Cóż... Nie myślałam ,że jestem taka niska... Powróciłam na swoje miejsce i zasnęłam.

***************************
Ale mi ciepło... Nie chce mi się wstawać. Jest tu za przyjemnie. Chcąc nie chcąc powoli uchyliłam powieki. Podniosłam się do siadu i zrozumiałam,że nie jestem na fotelu tylko w .... Łóżku?! Runęłam na podłogę powodując niemały huk.  Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Skąd ja się tu wzięłam?! Obolała wstałam i postanowiłam się szybko przebrać dopóki nie ma tu Sasoriego. Kiedy kończyłam zakładać bluzkę właśnie wszedł owy osobnik. Czasem ma się to szczęście, nie?  Skorpion popatrzył na mnie po czym odwrócił się skąd przyszedł (Nie był w kukiełce ^^).
- Chodź, zaraz będzie śniadanie. - To powiedziawszy poszedł nie patrząc za siebie. Czym prędzej pobiegłam za nim. Z daleka można było usłyszeć odgłosy tłuczonego szkła czy krzyki. Poranki zawsze u nich wyglądają tak samo? Mam nadzieję,że nie. Weszliśmy do środka i to co ujrzeliśmy albo raczej ja ujrzałam przekroczyło moje najśmielsze wyobrażenia.... Opisać wam? Jesteście PEWNI,że to nie zniszczy waszej psychiki? Sami tego chcieliście. No więc może po kolei...  Deidara darł się i walił zieloną papką( która zajęła prawie całą kuchnię) w Tobiego, znajdującego się na żylandorze. Zamaskowany nieźle się przy tym bawił.Co było widać i słychać. Hidan przyniósł tu wielką gumową lalkę którą obślinił... Najwyraźniej pokazywał Kakuzu chwyty które podobają się "laską" podczas stosunku. Niestety ten był zajęty przeliczaniem pieniędzy, które po chwili Zetsu pomylił z roślinkami i mu je ukradł. Itachi schował się pod stolikiem i czytał książkę pt.: ,,Nie ma to jak debile". Kisame smażył rybę ale nie zauważył,że ona się pali... Nie ma to jak gazetki wędkarskie...  Powiem wam,że to wszystko bardzo ładnie brzmi, lecz nie wygląda.
- Saso..? Czy oni tu tak zawsze? - Ten tylko westchnął i ruszył przed siebie. Przypatrzyłam się Kisame. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ej Tuńczyku!!! Nie ładnie jeść swoich pobratymców! - zawołałam. Rybka spojrzała na mnie z ogniem w oczach.
-Ty... - powiedział. Mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.
- A tak właściwie to coś ci się pali. -  odparłam  spokojnie wychodząc z kuchnio-salonu. Za sobą usłyszałam tylko krzyk Kisame i jego przekleństwa na moją osobę.Trudno... Będe musiała obejść się bez śniadania. I tak straciłam apetyt... Z bananem na twarzy postanowiłam odwiedzić Liderka. Na moje szczęście akurat przechodziłam obok jego gabinetu. Oczywiście jak to ja weszłam bez pukania. Gdy tylko uchyliłam drzwi w moją stronę poleciała... marchewka?
-PUKAĆ! - usłyszałam. Weszłam do gabinetu i usiadłam przed Żelazkiem kładąc mu warzywko na biurku.
-Hai,hai...(Tego chyba nie trzeba tłumaczyć? :D dop.aut.) - powiedziałam. Nastała chwila ciszy. Rudy pisał coś w papierach, a ja wpatrywałam się w lampkę na jego stoliku. Postanowiłam przerwać nasze milczenie.
-Ej... Liderku?
-Hm? - jego oczy spojrzały na mnie znad zwoju.
- Dlaczego kazałeś Sasori'emu iść po mnie? - spytałam.
-Nie kazałem... Nawet nic takiego nie mówiłem. - powiedział wracając do swojej pracy. Nie kazał? Nie rozumiem... Czyli,że Skorpion sam po mnie przyszedł? To się wydaje być dość... Niespodziewane. Nie za bardzo go rozumiem. Jak mu nikt nie kazał to po co po mnie przychodził?
Zapewne się martwił. -usłyszałam przemądrzały głos tego głupiego ptaka.
Gdzieś się ty podziewał, ptaszorze? A tak właściwie to niemożliwe żeby się martwił... Przecież on mnie nie zna! A po jego charakterze widać,że nie ufa ludziom.
Wszystko jest możliwe...
Nie pieprz. Nagle się odzywasz i już gadasz jakieś bzdety.
Najwyraźniej nic się nie zmieniłaś przez ten jeden dzień..
Zamknij się... Czasem mam się dość..
Oh... A ja myślałem,że się za mną stęskniłaś... Chyba się popłaczę( T.T )
Nie mam do ciebie siły...
Też cię kocham! ^^
Taa... - moją pogawędkę przerwał Rudy.
- Tak właściwie, to bardzo dobrze ,że przyszłaś... Mam akurat dla ciebie misję...

-----------------------------
Wreszcie napisałam tą nocię! ^^ Mam nadzieję,że za dużo błędów tu nie ma.... >.>
Miłego czytania! :3



11 komentarzy:

  1. Czekałam i czekałam, i czekałam aż w końcu się doczekałam! Rozdział, jak zwykle świetny. Nic dodać, nic ująć. Uwielbiam Akasiów w twojej wersji. Uśmiałam się przy tym opisie poranka xD. Nie ma to jak wisieć na żyrandole.
    A teraz tak wracając, to masz mi tu dodawać szybciej te rozdziały, bo normalnie świruję. :3
    Życzę weny :*
    Pozdrowionka :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo... ^^ Wybacz że tak długo nie pisałam ale szykowałam rozdziały na przyszłość. Wiesz... Gdybym nie mogła pisać z powodu choroby itd. Jak co jestem ubezpieczona :D

      Bardzooooooo dziękuję za komentarz! Nawet nie wiesz jak one strasznie motywują ^_~

      Usuń
    2. Oj chyba, wiem :P. Nie musisz przepraszać. Ja sama teraz dodaje częściej, bo jak rok szkolny się zacznie to będę je rzadziej dodawała. Cieszę się, że się ubezpieczyłaś ^^

      Usuń
  2. *.*
    *.*
    *.*

    Tak, to wszystko, co mam do powiedzienia XD

    A tak na poważnie, to nie mogłam w niektórych miejscach ze śmiechu XD
    A jeśli lider ma rzucać, to ze swojego doświadczenia wiem, że mógłby rzucać żelazkeim, kubkiem, książką albo jakimś innym przedmiotem, ma przykład krzesłem XD

    Ale zabierzmy to jeszcze bardziej poważnie XD

    No nie mogę. Nie mogę. Kurde xD No nie mogę! Sasori *.* SASORI! *.* On jest za zaje*isty, heu hue xD MÓJ MĄŻ WYMIATA! :3

    Notka świtna :3

    Pozdrawiam,
    Yami - chan :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. HAA!!! Wiedziałam ,że tak napiszesz! :DDD
      Jestem dumna z tego rozdziału... O tak! Tylko ja mogłam to wymyślić! xDDD
      A tak po cichaczu powiem ci,że.... Twój mąż wyląduję jeszcze dzisiaj w moich rączkach ^^..... Ukradnę ci go!!! xDDD Zobaczysz! Lepiej go dobrze przypilnuj! xDD

      Dziękuję za komentarz i życzę wenusi :3
      Otaku-chan

      Usuń
    2. nO NInO NIE, NA TO NEI MOGĘ POZWOLIĆ! xD TAK, tylko ty mogłaś coś takiego wymyślić! xD Ja również życze weny, huehue XD A co do Sasorka, to on jest mój, moj i tylko mój! xD Jest tylko moim mężem xD Ale podzielic się z tobą raz mogę xD Byle by odbyło się bez bachorków, dzieiwęć miesięcy później XDDDDDDDDDDDD

      PS: Nie za duzo tych "xD" ?
      PS@: Zawsze o tym zapominam. Pierwszy utwór na twojej playliście jest po prostu piękny, słucham go na okrągło!

      No i oczywiście proszę, będę dalej komentować :3 Tobie również życze weny :3

      Yami - chan :3

      Usuń
    3. I Like you! :DDD
      Postaram się obejść bez bachorków... xDDD Do szczęścia nie są mi potrzebne :DD

      Nie... niee.... Nigdy za dużo ,,xD" xDDD

      Pozdrooo~~~~ xD

      Usuń
    4. No ja mam taką nadzieję, że odbędzie się bez bachorków XDDD XDDDDDD

      Usuń
  3. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
    Notka
    Dlaczego ja jej nie widziałam? A, no tak. Jestem tak jebnięta, że do Akatsuki przyjęli by mnie bez względu na to, że nie jestem ninja o.O
    Aww... W ogóle, duuużo Sasoriego. A jak jest dużo Saso, to jest dobrze ;D
    Normalnie najlepsze 2 tekty (które zwaliły mnie z nóg) to:
    "Jakiś karzełek posuwający się po ziemi, a za nim albo raczej nad nim potargana różowowłosa dziewczyna trzymana przez metalowy ogon który mu wychodzi z dupy! Przecież to nie jest normalne... Ale czy tu cokolwiek jest normalne?" oooo, słodko ^^
    "Podniosłam się do siadu i zrozumiałam,że nie jestem na fotelu tylko w .... Łóżku?! Runęłam na podłogę powodując niemały huk. Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Skąd ja się tu wzięłam?!"
    No i rzecz jasna akcja w kuchni... Miodzio <3
    P.S. Wiem, że nie tolerujesz spamu, ale my się znaaaamy, więc Ci powiem, że na rei-w-akatsuki.blogspot.com wrzuciłam wczoraj nowy rozdzialik ;D
    P.S. 2 Nie do końca pamiętam kto który z moich blogów czyta, więc napisałam, ale jakby co, to zignoruj pe-esy xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha :D Uśmiałam się jak nigdy ;p
    Wsadzili Namidę do biblioteki, na dodatek z obślinioną poduszką, no ale zawsze mogło być gorzej ;p Tylko o co chodzi z tą Pieśnią Uwolnienia? Po co ona? ^^ Nieważne ;p
    Za to potem, kiedy Sasori do niej przyszedł, nie spodziewałam się takiego czegoś ;p Co on kombinuje? Martwił się o nią...taaa jasne. Już wiadomo jakie to martwił ^.^
    Cudny rozdział, oby takich więcej :D
    Życzę weny i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Pieśń Uwolnienia? Czuję, że to coś ważnego, ale nie mam pomysłu po co jej to ;p
    Hahaha! Tak, jednak Namidka trafiła do pokoju Sosoriego :D I to jeszcze sam sobie ją przyniósł, niedobry. W sumie, to powinna go za to walnąć xD Coś zbyt "miętka" się robi ^^
    Ale i tak bardzo mi się podoba. I chyba wpadła w oko Sasoriemu, skoro przywlókł ją do siebie z własnej woli.
    Ciekawe, jaką to misje dostała? Już nie mogę się doczekać, żeby przeczytać :D
    Pozdrawiam! xD

    OdpowiedzUsuń

Za wszelkie komentarze dziękuję. :*

Nie spamuj w komentarzach, do tego jest osobna zakładka :)

Jeżeli chcesz mnie powyzywać i mówić abym skasowała tego bloga bo jest do dupy, to się musisz powstrzymać. Nie piszę dla "kogoś", piszę dla SIEBIE.