niedziela, 3 listopada 2013

Notka specjalna! - Niezły żart... cz.1 SasoNami

Tekst znajdujący się w tej o to notce nie zmienia NIC w głównej historii.


Wreszcie! Dostałam pokój! Haa! Wiedziałam,że Marchewka w końcu się zgodzi. Zresztą nie miała wyboru! Szantażowałam go ,że gdy będzie spać to rozwalę mu kolejny kubek! Potem po nocach nie spał i trzymał go w rękach. Zresztą jak można było nie kochać tego kubka. Był... Różowy i... Miał misia z napisem ,,Kocham cie!". Urocze... Ale czego nie robi się by osiągnąć swój cel.  
Aktualnie siedzę sobie wcinając truskawki (pychaaa! <33) na kanapie w salonie. Siedzę, siedzę. I nagle ktoś zakrywa mi oczy. 
- Skarbie, dostanę jakiś prezent na  dobranoc? - mruczał mi ktoś do ucha. Wybuchnęłam śmiechem i zabrałam ręce chłopaka ze swoich oczu.  Położyłam  na stoliku miskę z owocami i uśmiechnęłam się cwanie do owego stojącego przede mną osobnika.
-Oh. Oczywiście,kotku. A dokładnie o jakim prezencie mówisz? - zapytałam. Zostałam niespodziewanie popchnięta na łóżko i załaskotana na śmierć.
-Przestań!Hahaha... Przestań! - krzyczałam tarzając się ze śmiechu. - Hidan! Hahaha...Ogarnij się! Zaraz umrę! -Niestety białowłosy nie chciał mnie ani przez chwilę słuchać. ( Haaa! Ja wiem kogo się spodziewaliście!A tu figa z makiem xDD dop.aut.) W końcu chyba znudziło się mu dręczenie mnie i wstał. Lecz ja, żądna zemsty samica nie mogłam pozwolić by odszedł bez konsekwencji swego czynu.  Rzuciłam się na niego i to ja zaczęłam go łaskotać. Bawiliśmy się tak kilka minut.  Gdy się uspokoiliśmy , akurat weszła nasza blondyneczka i gapiła się na nas jak na idiotów. 
-Znowu robiliście jakieś dziwne rzeczy,un? Czy może to jakiś innych rodzaj modlitwy do tego waszego tandetnego Boga? Ten cały Jashin to jakiś kompletny debil. Czuć od razu ,że nie rozumie mojej sztuki... - zatrzymał niebieskooki czując złą aurę. Moja wraz z głową Hidana opadły bezwładnie. Włosy przysłoniły nam twarze.
- Tandetny...? - spytał pusto i zarazem przeraźliwie białowłosy.
- Debil...? - zapytałam tą samą tonacją co fioletowooki. Po chwili światło zgasło,a w ciemności można było zobaczyć nasze przerażające i złowrogie oczy.
Krzyk Blondynki rozniósł się po całej siedzibie. Oczom członkom brzasku pokazał się dosyć normalny obraz w tej o to organizacji. Niebieskooki biegł jakby się paliło. Za nim leciał Hidan, oczywiście rozwścieczony z kosą w ręku.  A obok niego ja, z dwoma katanami.  W takich sytuacjach leciały piękne słowa.
- Ty k*rwa kutasie po**bany jak śmiesz obrażać k*rwa Jashina? Ty p**rdolniecu , powtórz a za*ebię! Twoja dupa będzie wisieć k*rwa na czubku mojej kosy. Jak cię złoże w ofierze k*rwa to nie będziesz się tak śmiał  ty h*ju. - Hidan
-K*rwa! Blondasie,k*tasie,h*ju,męska dz*wko! Jak cię dorwę to nic z ciebie k*rwa nie będzie. Zajmij się lepiej tą swoją zje*aną sztuką! Jashin cię popamięta k*rwa!! - Namida
-K*******************************************************rwa!!!!!!- Deidara.

-Po jakimś czasie-
-Jak ja go jeszcze spotkam to....Ugh! Nie wiem co mu zrobię! - wykrzyczałam i padłam bezwładnie na posłanie mojego najbardziej za*ebistego kompana. Łóżko ugięło się pod jego ciężarem. 
-K*rwa. Jak ja go spotkam to mu normalnie odetnę te "tandetne" kudły. - warknął białowłosy, po czym westchnął. Siedzieliśmy (a ja leżałam) w całkowitej ciszy kilka minut. W tym czasie przymknęłam powieki. W pewnej chwili poczułam czyjś oddech nad sobą. Uchyliłam jedno oko i ujrzałam szczerzącego mordę Hidana. 
-Hm..? - mruknęłam. 
-Nie śpij, kochanie. Mam ci coś do powiedzenia. - odparł białowłosy i podniósł się do siadu.
-Nie śpię,Nie śpię. - westchnęłam. - Możesz mówić. - To powiedziawszy wstałam.
- No... To co to ta "wiadomość"? - spytałam przecierając oczy. Chłopak uśmiechnął się szeroko.
-Robimy imprezę!!! - wykrzyknął. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Imprezę? Przecież nie ma mowy by Marchewka się na to zgodziła... - odparłam.
-A jednak! - powiedział podekscytowany chłopak. 
- To o której ma być? - zapytałam.
-O 22, zaczynamy! 
-Jak tak to... - spojrzałam na zegarek - lecę się ubrać! Do zobaczenia za godzinę!  - wstałam i z niemałym uśmieszkiem na twarzy  pobiegłam do MOJEGO pokoju.

(Teraz opiszę całe te przygotowania itd. Jak ktoś chce może je ominąć. Zresztą powstały one tylko z mojego czystego lenistwa i by notka była dłuższa... xD)



Przystanęłam  i wyciągnęłam klucze z kieszeni. Klucz w kształcie kości wisiał sobie spokojnie błyszcząc się srebrem.  Więc odnajdźmy teraz nasz pokój... Szłam  rozglądając się za znaczkiem na drzwiach w kształcie kosteczki. Ale za nic nie mogłam jej znaleźć. Liść, kropelka wody, książka, kółko, róża, kraty....  Gdzie ta kość jest? O nawet znaczek w kształcie kupy jest... Ktoś chciał chyba  zaznaczyć,że znajdują się tam same "gówna".  Eh... Gdzie to... Gdzie to... Jest!  Podeszłam do drzwi i wsadziłam kluczyk do zamka. Przełknęłam ślinę. Dobra... Mam nadzieję,że jakoś wygląda... Dostałam kluczę jakiś czas temu,ale jak to ja, nie chciało mi się pokoiku szukać, więc jeszcze w nim nie byłam. Zamknęłam oczy i nacisnęłam klamkę. Gdy je otworzyłam,mogłam stwierdzić,że ten pokój.... Mi się nie podoba.  Był taki... pedalsko czysty i nudny. Ściany w kolorze zieleni z dodatkiem niebieskiego( uspokajajace barwy,nie...?),podłoga z  hebanu.. Komoda, szafa,łóżko,biurko(?) i okno. Będzie trzeba tu zrobić mały remoncie. Może jakieś plakaty czy coś? Ale nie dzisiaj.  Wyciągnęłam zwój z kieszeni i odpieczętowałam swoje bagaże. Wyjęłam ubrania i rzuciłam je byle jak do szafy. Z innymi rzeczami zrobiłam podobnie. Rozpakowana weszłam z ostatnimi drobiazgami do łazienki i stwierdzę ,że mimo wszystko była spoko. Czerwona... Piękny kolor. Przydałoby się wsiąść kąpiel. Wróciłam jeszcze na chwilę do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Następnie poszukałam ręcznika. Gdy znajdował się w moich rękach znowu weszłam do miejsca gdzie miałam się kąpać. Zamknęłam następne drzwi  na klucz i rzuciłam go na podłogę.W końcu się rozebrałam. Zostawiwszy ręcznik na kaloryferze weszłam pod prysznic. Gorąca woda spływała po moim ciele dając mi poczucie otrzeźwienia. Po kilku minutach wyszłam i owinęłam się miękkim materiałem. Chwyciłam kluczyk z podłogi i weszłam do pokoju. Przystanęłam przy szafie i zaczęłam wywalać z niej ubrania które nadawałyby się na imprezę. Czarna,lekko falowana sukienka na ramiączkach sięgająca do ud,spodenki w kolorze białym i pantofelki świetnie się do tego nadawały. Ubrałam je i spojrzałam na zegarek. Wskazywał on 21:55... Wsadziwszy do kieszeni spodenek mały scyzoryk zeszłam na  dół odpowiednio wszystko zamykając na kluczyk( Jestem uzależniona na tym punkcie).

(I teraz koniec tego nudnego tematu o ubieraniu itp.)

Weszłam do salonu i co zobaczyłam? Przepięknie udekorowaną salę, stolik na którym było chyba z 50 butelek sake, przekąski i.... Hidana. Gdy on tylko mnie zauważył podszedł do mnie wytrzeszczając oczy.
-Wow... Mała nie wiedziałem,że masz biust... - Po tych słowach dostał ode mnie w łeb.
-Wow... - udałam jego zachwyt. - Ale tu... fajnie... - mruknęłam ironicznie.
-Zaraz wszyscy powinni się zjawić.. Będzie nawet Łasica, Lidercio, Konan i nasz panicz per. Marionetka. Niezwykłe co nie? - Chłopak nie tracił entuzjazmu.
-Taa... - powiedziałam i podeszłam do wieży zapodać jakąś muzyczkę. Chwilę później zebrali się wszyscy.  Ja siedziałam i słuchałam jak Hidan nadaje, Kakuzu siedział obok nas i liczył pieniądze, Kisame  zajadał się kanapeczkami, Tobi rysował obrazki na podłodzę, Deidara poszedł sobie spać na krześle, Marchewa tańcował z Konan, Itachi czytał jakąś książkę, Zetsu oglądał program o roślinkach ,a Sasori zaszył się w którymś kącie. Jeżeli tak ma wyglądać "impreza" to ja bardzo dziękuję,ale wolę iść spać. Gdy akurat miałam to zrobić, Białowłosy zaczął się drzeć.
-Teraz czas na Sake!!! - i rzucił się(dosłownie) na butelki. Ja pozostałam na swoim miejscu i patrzyłam jak się wygłupiają. Co jakiś czas któryś z członków organizacji próbował napchać mnie alkoholem. Cóż... Nie przepadam za tym ohydztwem. Następnie wszyscy  zaczęliśmy grać w butelkę , no prawie wszyscy... Nie licząc mnie, czerwonowłosego i Łasicy. Powoli zasypiałam na krześle. Gdy już miałam się pogrążyć w krainie snu,ktoś zaczaił się na mnie od tyłu i przyłożył mi chusteczkę do ust. Ostatnie co pamiętam to zamazany obraz...

~~~~~~~~~~
Gdy się obudziłam,chciałam się przeciągnąć ale coś mi to uniemożliwiło. Byłam przywiązana do krzeła, ręce i nogi były skute w łańcuchy. Jedynie usta miałam "wolne".
-Nie dobra dziewczynka... - usłyszałam. Z cienia wyszedł nie kto inny jak... Hidan.
-Hidan! Weź mnie wypuść! To nie jest śmieszne  do jasnej cholery! - krzyczałam.
-Tak ciężko było cię upić... Eh... Teraz to załatwimy szybko i bez przeszkód. - Podszedł do mnie z butelką i wcisnął mi ją do ust. Bezbarwna ciecz wpadała do moich ust. Nie chciałam jej połykać,ale miałam do wyboru albo to zrobić albo się udławić. Po którejś tam butelce zemdlałam ponownie.
~~~~~~~~~~
Obudziłam się. Westchnęłam z ulgą myśląc,że to tylko sen. Zaczęłam macać łóżko w poszukiwaniu kołdry ale...
-Do jasnej cholery!!! - wrzasnęłam napotykając obok siebie KOGOŚ. Spadłam z łóżka i spojrzałam najpierw na swoje ubranie. Uf... Na szczęście jestem w swoim normalnym stroju.. Ale to nie wyjaśnia co tu robi... Sasori.
-Co się tak drzesz..? - mruknął i wstał, przecierając oczy.
-Co ty robisz w moim...? - rozejrzałam się po pomieszczeniu i ze zdziwieniem stwierdziłam,że to nie jest mój pokój... A tym bardziej Sasoriego.
-...pokoju? - dokończył za mnie.
- Co ja tu robię? Co ty mi do jasnej cholery zrobiłeś?
- Nic ci nie zrobiłem. Zgłupiałaś?
- Nie wiem. Nic nie pamiętam. Matko boska... Ale mnie łeb boli. - jęknęłam ( z bólu zboczuchy xD) - Pójdę wziąć coś na kaca. - Wychodząc zauważyłam na stoliku nocnym bukiet róż. To dziwne... Nie kojarzę by dostawała kwiaty a Sasori ich raczej nie lubi. Westchnęłam. Poszłam do kuchnio- salonu..Przy drzwiach wejściowych dogonił mnie Sasori. W pomieszczeniu znajdował się Hidan, wyglądał na niesamowicie zmęczonego. Podeszłam do niego i podkradłam mu kawę wraz z tabletkami.
- A ty coś taki niewyspany? - spytałam.
- To ,że wy poszliście spać to nie oznacza ,że przyjecie się skończyło. Jakby nie patrzeć jeszcze nie posprzątaliśmy tego wczorajszego syfu. - Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dopiero teraz zorientowałam się,że nie wygląda ono najlepiej.
- O jakim przyjęciu mówisz?   - spytał czerwonowłosy.
- Wypiliście trochę, ale chyba pamiętacie własne wesele...
-Co?! Czyjego wesela?! - wrzasnęliśmy równocześnie.
- Jak to ,,czyjego"? No przecież waszego! Twojego i Sasoriego!
To był cios poniżej pasa.
- Nie żartuj,  Hidan! To niemożliwe! Ja i ON!? - czerwonowłosy nic się nie odezwał.
-Nie żartuję... Wy naprawdę nic nie pamiętacie? - Dopiero teraz przyuważyłam na swoim palcu srebrną obrączkę. Spojrzałam na ręce czerwonowłosego i z przerażeniem stwierdziłam,że ma on taką samą. Przez chwilę moją głowę wypełniła pustaka. Potem myślałam,że już tylko zemdleję... I to nie ze szczęścia. Przecież  nie mogłam wziąć ślubu. Tym bardziej z Sasorim!
- Błagam Hidan. Kochaniutki demonie, wielbicielu krwi, potworze z najlepszych potworów. Powiedz,że to zwykły żart. - spojrzałam błagalnie na białowłosego.
- Niestety,Namida... Nie mogę. Wczoraj przy wszystkich Sasori ci się oświadczył, przyjęłaś go bez żadnego protestu. Potem zażądaliście ślubu.  Liderek wam go dał. Ja wiem,że to szok i wielkie emocje,ale....
-Dość! - krzyknęłam. - Nie chcę i nie będę tego słuchać! Nie było ślubu! Nic takiego nie miało miejsca! - Pędem pobiegłam do gabinetu Lidera nie parząc nawet czy czerwonowłosy za mną biegnie. Wydarłam się na Marchewkę ,ale on nawet nie chciał mnie słuchać tłumacząc ,że jest zajęty i nie ma czasu dawać nam rozwodu.
-Nie ma mowy. - Tym właśnie stwierdzeniem zakończył nasza rozmowę i wywalił mnie( dosłownie!) z gabinetu.
Jak się później okazało nasze pokoje posłużyły za miejsce dla śmieci. Ta... I wychodzi na to,że muszę z nim spać w jednym pokoju( w tym co się obudziliśmy - razem). Bo jak to oni mówią ,,Małżeństwo nie powinno spać osobno".  Jak kogoś spotkam to go normalnie w pień wyrąbie.  Aaaa... Trzymajcie mnie! Jak w ogóle mogło do tego dojść? Mam nadzieję,że to zwykły,głupi żart tych debili...
Żart za który ich zabiję.
*************************************
Siema wszystkim! Bardzo,bardzo,bardzo (x100000) was przepraszam za brak jakiejkolwiek notki. Nie miałam czasu...Szkoła,testy,kartkówki,pytania,nieprzespane noce i poranki... Właściwie tego co wam właśnie przedstawiłam nie chciałam dzielić na 2 części. Miała to być mega długa notka,ale (co było do przewidzenia) nie wyszło. Musiałam ją podzielić,gdyż nie wiem kiedy ukaże się następna notka... A nie chcę abyście zostawali  bez notek bardzo długi czas(za dużo tego "notek -.-). Mój plan zakładał przynajmniej 1 notkę na miesiąc( I następna... -_-). Ale to się chyba nie uda przy takim moim programie pracy.
Aha... I chciałam was poinformować ,że może w grudniu (?)  ukaże się notka halloweenowa... Chociaż miejmy nadzieję,że napiszę ją o wiele szybciej...Eh...
Dobra! Pozdrawiam was gorąco!
Otaku-chan