poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 4 - Teraz to pozostaje mi tylko jedno...Wojna!

Rozdział dedykuję Nijii,Utau Yami,Soyeon i Zuari. Swoim pierwszym czytelniczkom. :3
~~~~~~~~~~~~~~

-To tak się wita niespodziewanych gości, jak sądzę panie Liderze? - odparłam. Usłyszałam tylko spadanie kartek i koło mojej twarzy przeleciał metalowy pręt.
-Kim jesteś? - usłyszałam donośny męski głos. 
-A czy to ważne? - Nagle zapaliła się lampka jak się później okazało znajdująca się na biurku. Moim oczom ukazała się ruda czupryna a wraz z nią srebrne oczy. 
- Ważne jeżeli chcesz przeżyć. - usłyszałam a jego oczy zwróciły się prosto na mnie. Poczułam jak coś napiera mi na głowę. Ciekawe... Albo chce usłyszeć moje myśli, albo chce się co nieco o mnie dowiedzieć. Mam niezły pomysł .Niby otworzyłam swój umysł.Zapodałam jakąś dziwną bajkę o sobie i wpuściłam śmieszne(oczywiście dla mnie) myśli. ,,Oh... Jaki ten rudy jest przystojny! Normalnie ciacho. Hm.. Ciekawe jaką ma klatę? Pewnie umięśnioną.. Mrau.." Usłyszałam ze strony biurka pomruk zadowolenia. Heh! Mam go? Faceci są naprawdę naiwni...
-Możesz podejść? Chciałbym wiedzieć z kim mam do czynienia.- jak powiedział tak zrobiłam. Oczywiście cały czas byłam w pełni czujna. W końcu to jest BRZASK, a nie placyk dla dzieci.
-No, no. Ładną masz buźkę.- ,,I nawzajem". Nie ma to jak podlizywać się Liderowi. Niespodziewanie zostałam złapana za podbródek. Niezły narwaniec.Niestety (na pewno nie dla mnie) do pokoju wparował ten blondynek od bomby.
-Lide...- przerwał. Zdziwiony się wpatrywał się we mnie. Marchewa mnie puściła i przy okazji rzuciła książką w łeb niebieskookiego.
-PUKAĆ! Boże co ja z wami mam...- złapał się za głowę.Blondyn dosyć szybko podniósł się z podłogi. Irytującą sprawą było to,że ciągle się na mnie patrzył.
-Cz...Czy Lider,un...-zaczął się jąkać. Miałam ochotę się roześmiać,ale się powstrzymałam.
-Co Lider?A tak właściwie to co z misją?- rudowłosy zmierzył go wzrokiem. Deidara zlękną się jeszcze bardziej.
-Czy Lider wie,że to jest Imoshinai? - odparł prawie,że szeptem. Zapadła cisza. Srebrnooki spojrzał na mnie z  błyskiem w oku. Natychmiast wygonił niebieskookiego. Nieśpiesznie podszedł do mnie. 
-To na czym skończyliśmy?- spytał. Zbliżył swoją twarz do mojej. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Zaczęłam się aż zataczać niczym pijana. Jego wzrok wyrażał coś w stylu ,,o.o", chociaż...Nie. Nie wyrażał nic. Musiało mi się wydawać.
- Co cię tak śmieszy? - zapytał oschle. Na jego nieszczęście ja wcale nie przestałam się śmiać. Gdy się w końcu uspokoiłam, rozsiadłam się na podłodze.
-Jak to co? To,że jesteś totalnym idiotą. Myślałeś,że dam się zabrać do łóżka chłopakowi którego widzę pierwszy raz? - byłam rozbawiona. Zauważyłam pulsującą żyłkę na czole rudego. Podszedł do biurka i walnął na samym środku z pieści. Biedny mebel nie wytrzymał ciężkiej ręki i pękł na pół.
- Powinieneś brać jakieś ziołka. Ciekawe kto teraz będzie za to płacił?- westchnęłam wstając. Siadłam na krzesełku przed srebrnookim.
-Po pierwsze masz mi mówić Liderze. Nie jesteśmy ze sobą na ,,ty". - powiedział grzebiąc w szafkach za nim. Ziewnęłam. I tak mi nie będzie mówić co mam robić.
-A to niby dlaczego mam ci mówić ,,Liderze"? - zapytałam podnosząc do góry jedną brew.
-Ponieważ wstępujesz do mojej organizacji. - powiedział i położył (tak na tym popsutym biurku) przede mną ten ich mało gustowny płaszczyk, słomiany kapelusik i jakiś pierścionek.
-A kto tak powiedział? -  spytałam przyglądając się rzeczom.
-Ja. - usłyszałam w odpowiedzi. Właściwie to dlaczego ja tak narzekam ? Czyż nie po to tu przyszłam? Tylko,że jak to ja muszę się na kimś wyżyć. Nienawidzę siebie za tą problematyczność...Cóż już taka jestem i nic tego nie zmieni.
-Widzę,że nie mam innego wyboru. - westchnęłam i wzięłam rzeczy. Wstałam i już miałam wychodzić gdy powstrzymał mnie nie kto inny jak sam Lidercio.
-Czy ty w ogóle myślisz? - spytał. To pytanie mnie rozzłościło. Czy on zasugerował,że jestem debilem?
-Nie,wiesz? - odparłam na przekór. Widziałam jak się lekko uśmiecha.
-Tak jak sądziłem. - prychnęłam. Bezczelny! Wyszłam z tego jego pokoju  na korytarz. Po chwili uświadomiłam sobie ,że nie za bardzo wiem gdzie mam iść. Kolejne westchnięcie. Jakby za sprawą moich myśli z zakrętu wyszła niebiesko włosa dziewczyna. Uśmiechnęła się do mnie lekko.
-Witaj. Nazywam się Konan. Pain poprosił mnie abym cię oprowadziła.- odparła. Poprosił? Czyżby mnie już wcześniej oczekiwał? A może to przez te jego oczy? Jak one miały... Rinnegan? Chyba tak...
-Pain? - spytałam. Czyżby tak naprawdę nazywał się Marchewa?
- Tak ma na imię Lider. Lecz tylko mi pozwala tak do siebie mówić. - na moich ustach zagrał przebiegły uśmiech.
-Dzięki za informację. - odpowiedziałam niby obojętnie. Ruszyłyśmy w drogę najpierw poszłyśmy do kuchni połączonej z salonem. Tam zobaczyłam tego całego Deidarę i jakiegoś białowłosego kolesia z gołą klatą. Nawet nas nie zauważyli. Przyuważyłam,że się nieźle wykłócają. Czyżby towarzysze do wykończenia? Następnie odwiedziłyśmy salę pieczętującą oraz zajrzałyśmy do salonu.
-Ej...Konan? Czy ty jesteś jedyną dziewczyną w tej organizacji? - spytałam nagle.
-Byłam. Teraz jesteśmy dwie. - odpowiedziała. - Pain nas wzywa. Znaczy bardziej ciebie. Ja już muszę iść. Niezadługo mam misję. Jego gabinet znajduję się prosto. To do zobaczenia - powiedziała i odeszła w sobie znaną stronę.
-Konan! - zawołałam za nią. Odwróciła się do mnie z pytającym spojrzeniem.
-Kiedy się znowu zobaczymy?  -zapytałam. Wzruszyła ramionami.
- Sądzę ,że za kilka tygodni. Często mam misję i prawie wcale mnie nie ma w organizacji. - to mówiąc odeszła. Miałam ochotę walnąć się w twarz z otwartej ręki. Świetnie. Sama z... ile ich właściwie jest? 9? Załóżmy,że 9. No to będę sama z 9 chłopami pod jednym dachem.Chwila.. Oni tu nie mają dachu. Nie ma co. Nie ma co... Wydałam ciche westchnięcie i poszłam prosto przed siebie. Po kilku minutach drogi pojawiłam się pod tymi cudownymi drzwiami z tabliczką. Otworzyłam drzwi z rozmachu i w ostatnim momencie uchyliłam się przed krzesłem. Nie ma to jak stary,dobry refleks.
-Do jasnej panienki!  Czy wam trzeba powtarzać to tysiąc razy? PUKAĆ! - usłyszałam.
-Najwyraźniej Pain. Czyżbyś zapomniał,że ja nie myślę?  Najpierw robię potem...krzyczę?- weszłam do gabinetu i znów usiadłam przed liderem.
-To co chciałeś? - spytałam. Marchewce zaczęła drgać żyłka na czole.
-Facet, uspokój się ,bo jeszcze ci ta żyłka pęknie.- powiedziałam. Przymknął oczy i zaczął oddychać.
- Jak już ci mówiłem masz mi mówić LIDERZE. Poza tym skąd wiesz jak mam na imię? Chociaż szczerze powiedziawszy mało mnie to interesuję. - Tylko przytakiwałam na jego słowa.
-Zrozumiałam Lideku. Czy to już wszystko? - ten tylko pomachał głową w geście rezygnacji.
-Nawet nie wiesz jak mam ochotę cię uderzyć - odparł nagle. Zdziwiłam się ale nie dałam po sobie tego poznać.
-Dobra, więc mam do ciebie kilka spraw. Między innymi musisz wypełnić kartę o swoich danych. - Podał mi owy papier. Widniały na nim takie rzeczy jak imię,nazwisko, wiek,płeć,orientacja, kekkei genkai ,typy natury, była przynależność i ranga. Wypisałam tylko to co mi pasowało.

Imię: Namida
Nazwisko: -
Wiek: 16-26
Płeć: Jesteś ślepy skoro nie wiesz.
Orientacja:  Aseksualistka
Kekkei genaki: -
Typy natury: -
Była przynależność: -
Ranga: -

Taka kartkę oddałam Liderowi. Zmarszczył brwi patrząc na nią.
-Nie wypisałaś wszystkiego...
-Nie mam zamiaru. - powiedziałam twardo.
- A to niby dlaczego? - spytał.
- Po prostu nie mam zamiaru. - odpowiedziałam. Zagryzł zęby.
- Rozumiem.-odparł. -  Chciałbym ci oznajmić,że musisz przejść przez walkę próbną.Chcę wypróbować twoje umiejętności...
-Nie zgadzam się. - przerwałam mu. Tym razem Marchewka przegryzła wargę. Po chwili z jego ust wyleciała stróżka krwi. Ten to ma słabe nerwy... Nie dokończyłam myśli gdy zostałam uderzona w twarz. Powoli dotknęłam swojego policzka. Nie wierze... Pierwszy raz od tak dawna jakiś chłop mnie uderzył. Wstałam zła.
- Teraz pozostaje mi tylko jedno...Wojna! - prawie,że warknęłam.
-Siadaj. - odparł zimno. Zrobiłam co kazał. Byłam zła tak ,że najbliższą rzecz (którą okazała się szklanka,a nie... Jednak to był ulubiony kubek Lidera) uderzyłam o ścianę.
-MÓJ KUBEKKK!!! - zawył rudy rzucając się do szkła. Zaczął je zbierać z jak największą delikatnością.
-Kobieto co ty wyprawiasz?! I widzisz co zrobiłaś z moją ukochaną szklanką!? - Wyglądał tak jakby miał się rozpłakać. Dosłownie mnie wcięło. Nie wiedziałam czy mam płakać czy się śmiać. Ku mojemu szczęściu Liderek zorientował się ,że nie jest sam i natychmiast się ogarnął. Ze szkłem na rękach siadł na poprzednim miejscu.
-Właśnie zwołałem zebranie. I zaraz tam wyruszamy. - powiedział wkładając kawałki kubka do worka ,a następnie odkładając to do najbliższej szafy. Byłam tak zaskoczona tym co zobaczyłam ,że nawet nie zauważyłam kiedy byliśmy już w salonie. Srebrnooki dumnie otworzył drzwi. Przed nami stał wielki stół a wokoło niego rozsiedli się już członkowie Akatsuki. Marchewka oczywiście usiadła na "głównym" miejscu. Ja obok niego.
-Jak już pewnie zauważyliście mamy nowego członka. Albo raczej członkinię. To jest Namida. Przedstawcie się.
-Kakuzu.- ten to wygląda jak by był pluszowym misiem , którego ktoś co chwile zszywał...
-Hidan jestem, maleńka. - ... Zero komentarza.
-Sasori. - A więc tak wygląda Sasori bez tej swojej... Co to było? Kukła? Nie mam pojęcia.
-Deidara,un. - To jest ta cholerna blondynka...
-Tobi is a good boy! - Jakiś grzeczny chłopiec? Jeszcze ta jego maska... Bawi się w supermena czy jak?
-Kisame - Tuńczyk...
-Itachi - Uhu...Słynny Itachi Uchiha. Nie ma co.
-Zetsu. - I następny dziwoląg. Rosiczka się znalazła.
- Konan już znasz. Teraz mamy inny problem. Nie mamy wolnych pokoi. Musisz z kimś zamieszkać.Daję ci wybór. Itachi albo Sasori. - Ci wymienieni nie odezwali się nawet słowem.
- A nie mogę zamieszać z Konan? - spytałam.
-Nie. - Cóż. Nie takiej oczekiwałam odpowiedzi. Westchnęłam. Jestem między młotem a kowadłem. Wspaniale...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
O to koniec. Mam nadzieję,że rozdział choć trochę wyszedł...
Jak to pisałam co chwilę miałam ochotę dopisać ,,Nie ma co...".
Teraz też mam ochotę to napisać... Dziwne. I stanowczo przesadzam z kropeczkami,nie?
Dobra, zamiast pisać tu opublikuję lepiej post. Przynajmniej będziecie się cieszyć, a to już coś.
Chyba ,że się mylę.
Koniec! Już publikuję i się tu nie odzywam.
Buziaki wszystkim. :**

13 komentarzy:

  1. YaY! Świetne. Wspaniałe. Cudowne... Mówiłam, a raczej pisałam już wspaniałe? No nieważne. W końcu się doczekałam. Dziękuje za dedyk. Kurcze, sama muszę przysiąść i napisać kolejny rozdział, heh xD. No nic to ja pośpiesznie idę pisać, a Tobie życzę weny.
    Pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. :)
      Mi samej za to szczerze powiedziawszy nie chciało się brać. Miałam lenia. xd

      Także życzę weny!
      Pozdrowionka~~~~
      Otaku-chan

      Usuń
  2. Awwwwww Pain *O* dużoooo Pain'a ^^ <3 Niech go Namida więcej wkurza xD Rozdział świetny *o* Nawet nie wiesz jak mi humor poprawił ^_^ I dodał weny! ;D A i dziękuję za dedykację ;D
    Pozdrowienia ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhu.... Cieszę się bardzooo ^^ Naet nie wiesz jak bardzoooooooooo xD

      Pozdrawiam i przesyłam mega buziaki :***
      Otaku-chan

      Usuń
  3. Hueueueueue!
    Saso lub Itacz, mmmrauch, będzie ciekawie xD
    Uwielbiam ich obu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też kocham ich obu... Zresztą kocham całe Aka... Mam takie dni kiedy uwielbiam jedną postać z całej organizacji. W styczniu moim natchnieniem był Liderek, w sierpniu zakochałam się w Sasorku a teraz niedawno uwielbiam Łasiczkę ^^.
      Dziękuję za koma i pozdrawiam :**

      Otaku-chan

      Usuń
  4. O żesz cholerka! Tuńczyk! xD No to chyab było tak: "Nie jestem TUŃCZYKIEM. Mam ci to przeliterować?" Kisame, uwielbiam *.*n
    Saso lub Itachi? O kurczaki, oby dwaj świetni, tylko Sasori wygrywa! Jest za seksowny, niech Namida mieszka z Sasorem, bo ja zrobię foch z przytupem kurcze! Kto ze mną? xD
    Nic doda, nic ująć. A ja tylko czekam na nexxta ;3

    PS: No i dzękuję, bardzo dziękuję za motywację! Rozdział na Mayumi dodany!

    Pozdrawiam,
    Yami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww.... ^^ Oczekiwałam z niecierpliwieniem na twój komentarz. Byłam niezmiernie ciekawa jak opiszesz w kilku zdaniach to moje debilne opowiadanie :)) Tak właściwie dziękuję za koma!! Nawet nie wiesz jak one motywują! :DD

      Pozdrawiam i życzę weny!
      Otaku-chan

      PS.: Do innych ludków czytających ten komentarz.... Na wasze komentarze także czekam z niecierpliwieniem. One także niezmiernie motywują!! :DD

      Usuń
  5. Ohayo! Na początku napiszę, że zakochałam się w twoim szablonie! *.* Cudowny jest, aż bark mi słów. :3
    Teraz przechodząc do rozdziału. Niby motyw jakiejś dziewczyny w Akatsuki jest dość oklepany, ale mi się nigdy nie znudzi. :3 Widzę, że wplatasz odrobinę humoru do notek, świetnie! :3
    Nie spodziewałam się takiego zachowania po Liderku. ;o Chodź w sumie facet, to facet... ;D
    Ojj, jak ja bym chciała być na miejscu bohaterki. *.*
    Chodź wybierać między Itachi'm a Sasori'm ? To już trudy wybór, dlatego jestem ciekawa kogo wybierze Namida? Jezu, ja bym nie potrafiła podjąć takiej decyzji, obaj są zbyt zajebiści. ;3
    Cchciałabym, żebyś informowała mnie o nowościach na którymś z moich blogów. :3 Przy okazji zapraszam do siebie, a nóż, coś ci się spodoba?
    sasuke-i-erin.blog.pl
    naruto-school-stories.blog.pl
    Życzę ci dużo weny i pisz szybciutko nowy rozdział, bo już się nie mogę doczekać jakaż to padnie decyzja? :3
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikori!!! Nie spodziewałam się,że zainteresujesz się moim głupiutkim blogiem. Już od kilku tygodni śledzę twój blog ale nie piszę komentarzy ze względu na to,że nawet nie mam pojęcia co napisać... Blog twój jest superaśny... Mam nadzieję,że w końcu się ośmielę i go skomentuję... :))

      Gorąco pozdrawiam i przesyłam buziaki :***
      Otaku-chan

      Usuń
  6. "Niech Deidara debil, niekochający swojej córki idzie turlać dropsa >.<" hahaha, najpierw przeczytałam "idzie turlać mopsa" xD
    W ogóle, kiedy u Ciebie będzie ciąg dalszy? Chcę wreszcie komentować na bieżąco, bo niedawno nadrobiłam historię... I nic. Nie wrzucasz rozdziałów niedobra Ty :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Gomen, gomen, że dopiero teraz! Za to dokładnie przeczytałam :D
    Rozdział jest naprawdę zabawny i czytało się go bardzo przyjemnie ^^ Zaskoczyła mnie ta bezczelność Namidy, ale pasuje to do niej, tak sądzę. Jestem ciekawa jak będzie sobie radzić teraz w organizacji. Choć z jej charakterem na pewno nie pozwoli sobie wejść na głowę ;p Nie spodziewałam się też, że Pein okaże się taki delikatny. Chociaż, ja też miałam żal, kiedy stłukł się mój kubeczek. W końcu to taka cenna rzecz ^^ Ale żeby dać się jej nabrać na te "myśli". Jak typowy facet xD
    Mam nadzieję, że Namida trafi do pokoju Sasoriego. Tak, to by było suuuper xD
    Życzę weny, pozdrawiam i czekam na następny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie przeczytałam twoje opowiadanie od początku i jestem nim oczarowana! :)
    Zachowanie Namidy w stosunku do Lidera sprawiło, że oniemiałam ^^ nie spodziewałam się, że będzie ona taka...hmm...bezpośrednia? arogancka? No, coś w tym stylu ^^ W każdym razie, podobało mi się to, chociaż myślałam, że na serio w końcu uderzy ją ;p
    Spodobał mi się też lider, który dał się tak łatwo oszukać Namidzie i ubolewał nad swoim kubkiem. Nieźle się przy tym uśmiałam! :D To się nazywa prawdziwy przywódca organizacji pełnej przestępców :P
    Szkoda mi Kisame. Czemu zawsze uchodzi za tuńczyka lub inną rybę? No dobra, mi tez ją przypomina ^.^
    Miłe było to, że przynajmniej z Konan Namida mogła się jakoś dogadać. Tylko ta znowu ma takie długie misje, że chyba sporo czasu upłynie, nim ją w ogóle zobaczy xD
    A na zakończenie dałaś Namidzie taki trudny wybór :P Oboje, zarówno Itachi jak i Sasori są świetni, ale wolałabym tego drugiego xD
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Za wszelkie komentarze dziękuję. :*

Nie spamuj w komentarzach, do tego jest osobna zakładka :)

Jeżeli chcesz mnie powyzywać i mówić abym skasowała tego bloga bo jest do dupy, to się musisz powstrzymać. Nie piszę dla "kogoś", piszę dla SIEBIE.