wtorek, 1 października 2013

Rozdział 6 - Przed misją i w trakcie misji

-Misję? - mruknęłam niezadowolona.  Niedawno do nich dołączyłam a tu wyskakuję lidercio mi z misją? Nieładnie.Oj nieładnie.
- Tak, misję. Z Sasorim i Deidarą. Polega ona na skontaktowaniu się z naszym szpiegiem który ma dla nas ważne informacje. -odparł. Popatrzyłam na niego chwilę po czym zmarszczyłam brwi.
-A po co im ja? - spytałam nie za bardzo rozumiejąc co ma na myśli. Uśmiechnął się do mnie złośliwie.
- Pamiętasz może jak to mi powiedziałaś,że nie będziesz brawa udziału w próbie twoich umiejętności? - odparł.
- Cóż, z tego co kojarzę to potem walnąłeś mnie w twarz a ja ze złości stłukłam ci kubek i.... -   Głowa Marchewy spoczęła bezwładnie na  już nowym biurku.
-E...eee... Liderku? Czy wszystko w po...  - zostałam brutalnie złapana za  ramiona przez "omdlałego" człowieka.
- To był taki piękny kubek!!! Jak mogłaś?! Drugiego takiego nie znajdę NIGDZIE!! - potrząsał mną z miną zbitego psa.
-Ogarnij się. - mruknęłam cicho. - Kupię ci nowy... Widziałam taki sam  w Sunie... - niespodziewania mnie puścił.
-To świetnie! Bo akurat tam wyruszacie! A teraz już możesz sobie iść... - otworzył najbliższy zwój i zaczął go czytać.
-Ekhem.. Marcheweczko ukochana... Nie odpowiedziałaś mi na moje pytanie. - powiedziałam robiąc zirytowaną minę.
-A jakie to było pytanie? - uśmiechnął się do mnie głupkowato znad zwoju. Przejechałam sobie ręką po twarzy.
-Po co im ja jestem potrzebna? - spytałam ponownie.
- Muszę wypróbować twoje umiejętności, a jeżeli misja to jedyne wyjście... Tak właściwie powinnaś zadać pytanie po co oni ci potrzebni... - powiedział.
- No to po co oni mi potrzebni? - odparłam przywalając głową o stół.
- Sasori  zna tego szpiega bardzo dobrze w końcu ten dla niego pracuję i przy okazji będzie mi opowiadał o twoich umiejętnościach, a Deidara... pójdzie z wami dla towarzystwa i żeby was po wkurzać. - na jego twarzy znów spoczął ten wredny uśmiech.
- Super...Kocham cię wiesz?- powiedziałam na co tylko Liderek pokiwał głową.
-To ja już sobie pójdę. - Jak powiedziałam tak zrobiłam. Tak właściwie to dopiero teraz zorientowałam się ,że nie wiem  o której mam się spotkać z tymi cholernymi facetami przed wejściem do organizacji. No cóż... Trudno. To już nie mój problem.  Gdy tak szłam przed siebie, jak to ja o coś musiałam się potknąć. W ostatnim momencie stanęłam na rękach i przewracając się zrobiłam kozła. Kocham cię refleksie. Odwróciłam się do tyłu by zobaczyć co prawie spowodowało moją glebę. Jak myślicie co to było? Hentai'ec!!! Rozglądnęłam się po korytarzu czy nikt nie patrzy i szybko chwyciłam znalezisko w swoje rączki.  A jednak człowiek to ma szczęście. Wbiegłam do salonu i rozsiadłam się
na kanapie otwierając książeczkę.

,,... Złapał ja za ręce i położył się na niej przygniatając swoim ciężarem. Pomału zaczął lizać ją po szyji.
-Proszę... Nie... Przestań! - krzyczała. Chłopak oderwał się od niej i zaczął przyglądać się jej twarzy.
-Czyż sama nie mówiłaś ,że tego chcesz? - spytał podgryzając jeden z jej sutków. Z gardła dziewczyny wydobył się głośny jęk. Chłopak położył swoją głowę przy jej uchu.
-Nie podoba ci się? - zapytał podgryzając ucho brązowowłosej.
-Podoba.. Podoba tylko...  - westchnęła gdy  niebieskooki zrobił jej mailnkę na szyji.
-Tylko co?- powiedział dotykając opuszkami palców jej piersi. Dziewczyna zaczęła cicho pojękiwać.
- Boję się. To pierwszy raz gdy... - zatkał jej usta głębokim pocałunkiem.
- Nie masz czego.. Zobaczysz.. To będą same rozkosze. - powiedziawszy to zniżył głowę do jej...."

 Nie dokończyłam gdyż książeczka została m brutalnie wyrwana z rąk.
-Oddawaj,kurwa!!! Właśnie miało zacząć się najlepsze a ty, cholerny debilu mi zabierasz coś tak pięknego? - zaczęłam wyzywać postać stojącą za mną. Uspokoiłam się dopiero gdy ktoś siadł obok mnie.  Był to ten białowłosy Hidanek z tego co pamiętam... I wiecie co? On trzymał mojego Hentai'ca!!! Wyrwałam mu go z rąk patrząc na niego sfochana. Spojrzał na mnie zdziwiony po czym uśmiechnął się w dosyć dziwny sposób.
-Pierwszy raz widzę by dziewczyna czytała hentai'a. - odparł akurat kiedy miałam zamiar otworzyć książeczkę. Spojrzałam na niego wzrokiem męczennika i westchnęłam.
- To patrz ,bo takiego widoku możesz więcej nie zobaczyć. - odparłam. Wyszczerzył do mnie ząbki i wskazał na  rzecz trzymaną w moich rękach.
-Wiesz ,że mam tego więcej? - na te słowa niespodziewanie się ożywiłam.
-Tak?Gdzie? Pokażesz? - zrobiłam proszącą minę. Chłopak złapał mnie tylko za rękę i zaprowadził do jakiegoś pokoju. Ujrzałam coś wspaniałego! Krew, plakaty z niecenzurowanymi rzeczami i pełen syf! Też tak chce... ( Autorka tego tekstu miała ochotę wstawić tu ,,xD" ale nie była pewna czy by było to odpowiednie).
-Zaczekaj chwilę... Zaraz znajdę coś odpowiedniego - odparł i zaczął czegoś szukać w szafkach.
-Ale tu pięknie! - rozłożyłam ramiona i zakręciłam się wokół własnej osi.Gdy miałam już siąść na łóżku potknęłam się o coś na ziemi i walnęłam w nie prosto twarzą(w łóżko dop.aut). Podniosłam się na łokciach i odwróciłam głowę by sprawdzić co to takiego. A tu okazało się,że to była kosa. Wstałam szybko i delikatnie dotknęłam ją opuszkiem palców. Pisnęłam z zachwytu i wzięłam ją w swoje łapki.
-Podoba ci się? - spytał Hidan siadając obok mnie.
-No jasne... Jest cudowna... - powiedziałam nie odrywając wzroku od przedmiotu.
-Trzymaj... To jest cała moja kolekcja. - powiedział i położył wielkie pudło na łóżku. Położyłam delikatnie kosę na podłodze i spojrzałam na białowłosego. Zaczęłam przeglądać książeczki w pudełku.
- W jakiego wierzysz Boga? - spytał nagle. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Cóż... Do tej pory nigdy nie wierzyłam w Boga, bo nie znalazłam takiego który by mi odpowiadał. - odparłam po chwili zastanowienia.
- Ja wierzę w Jashina. W Boga śmierci i bólu. - powiedział dumnie Hidan.
- Bólu? Śmierci? Nigdy o takim Bogu nie słyszałam. Wszystkich których kojarzę to głosili tylko by być dobrym i dawać wszystko co się ma biednym... Czy coś w tym stylu...
- A chcesz się o nim dowiedzieć? - przytaknęłam głową. I tak właśnie zaczęła się długa rozmowa podczas której Hidan opowiadał mi o Jashinie. Po niedługim czasie zaczęliśmy czytać hentai'e i się z nich nabijać. W takim właśnie wesołym klimacie nie wiem ile minęło nam czasu. Śmieszne,nie? Nienawidzę chłopaków ale ten wydaję się  być...spoko. Czuję do niego jakąś dziwną niezidentyfikowaną więź.Nawet moje zachowanie staję się bardziej... Luzackie? Można tak powiedzieć... Oczywiście ktoś musiał przerwać te piękne chwile. A tym kimś okazał się Deidara. Gdy braliśmy się akurat za ostatni hentai wparował niespodziewanie do pokoju białowłosego.
- Nie widziałeś może Nami... - przerwał widząc mnie. Uśmiechnęłam się do niego głupkowato.  Zmarszczył brwi i spojrzał na białowłosego siedzącego obok mnie.
-Mam nadzieję ,że jej nie zgwałciłeś. Chociaż... Jakbyś ją zgwałcił to by się bardzo cieszył. - odparł obojętnie. Zmierzyłam go mroźnym spojrzeniem.
- Nie zgwałciłbym przenigdy swojej bratniej duszy... To,że jestem zbokiem to wcale nie oznacza,że jestem jakimś kompletnym gwałcicielem. A co do tego wtargnięcia do mojego pokoju.... Co ty tu do ^T%$^%%$%$%^^&$@#%$^%$%##%^%$^$#  robisz?(Nie chciało mi się wymyślać tych wszystkich truuudnych słówek dop.aut.) - zaczął drzeć się Hidan. Blondyn tylko przeklną pod nosem.
-Każdy z nas jest zboczony... Nawet Lidercio czy Sasori. A tak właściwie głupia blondyneczko chyba nie myślisz ,że tak łatwo dałabym się zgwałcić...  - uśmiechnęłam się do niego wrednie. Ten tylko zakręcił oczami w geście niezadowolenia i z niesmakiem wymalowanym na jego ustach  powiedział.
- Nie mów do mnie ,,blondyneczko".... Tak właściwie to Sasori kazał mi po ciebie przyjść. - spojrzałam na  Hidana smutno.
-Muszeee? - zwróciłam się do niebieskookiego.
-Tak, musisz. - nałożył naciska na ostatnie słowo. Westchnęłam. Nie miałam jakoś ochoty się z nim wykłócać( normalnie jak nie ja...), więc "grzecznie" pożegnałam się z fioletowookim i poszłam za Deidarą. Przez całą drogę wpatrywałam się w cudowną brudną podłogę. Niespodziewanie zderzyłam się z kimś i prawie bym upadła gdyby jak już nie raz wspominałam mój kochany refleks.  Spojrzałam na osobę z którą się zderzyłam. Itachi Uchiha... Te słowa brzęczały mi echem w głowie.
-Uważaj jak chodzisz. - powiedział chłodno. Z jego oczu nie można było wyczytać nic. Mówi się ,,Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie",nie? Obdarzyłam go tym samym spojrzeniem.
- To ty uważaj jak chodzisz.  - powiedziałam. Mierzyliśmy się jakiś czas spojrzeniem. Żadne z nas nie chciało odpuścić pierwsze. Nagle czarne oczy Uchihy zmieniły barwę na czerwoną. Rozumiem... Chce mnie wystraszyć? Uśmiechnęłam się złośliwie. Pewnie sterczelibyśmy tam jeszcze z godzinę gdyby nie odciągnął mnie od niego Deidara.
- Chodź. Musimy się pośpieszyć ,bo nas Dana zabiję. - wysyczał mi do ucha.  Ostatni raz spojrzał na czarnowłosego i poszłam za blondynem.
---------------------
Jak później się okazało,Sasori nie mógł dłużej wytrzymać i zostawił nam karteczkę przy swoim pokoju ,że... A może zacytuję? No więc...  ,,Wyruszamy za godzinę. Jest dokładnie 18:00. Nie spóźnijcie się,bo zabiję. " W jego pokoju znalazłam jeszcze informacje,że na biurku zostawił mi zwój z kunaiami, shurikenami itd. Ale od rzeczy... Tak czy siak spóźniliśmy się na umówioną godzinę i Sasori tak jak obiecał nas zabił. Dokładnie "prawie" zabił. Mi się nic takiego nie stało... Gorzej było z Deidarą.. Aż lepiej nie opowiadać. Powróćmy do teraźniejszości. Szliśmy,szliśmy i jeszcze raz szliśmy. Blondyneczka nawijała coś do Sasorka,a mnie całkowicie olała. A  czerwonowłosy jak to on miał wszystko i wszystkich w dupie.  Z każdym krokiem drogi zaczęło robić mi się coraz bardziej nudno,więc zaczęłam nucić. Oczywiście ten cholerny debil Deidara mnie uciszał. Lecz nie zważając na nic z zewnętrznego otoczenia nie przerywałam sobie. W końcu nucenie zmieniło się w śpiewanie. Zaczęłam pomału wypowiadając słowa tylko znanej mi piosenki. Moje prawe oko zaczęło połyskiwać jaskrawym błękitem. Tylko spostrzegawcza osoba mogła to zauważyć.
(Można pominąć piosenkę jak komuś się nie chce słuchać :))

I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did, I did
You were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless, I forgot
I did
And now all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them

Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible

Falling out of love is hard
Falling for betrayal is worst
Broken trust and broken hearts
I know, I know
Thinking all you need is there
Building faith on love and words
Empty promises will wear
I know (I know)
And know when all is gone
There is nothing to say
And if you're done with embarrassing me
On your own you can go ahead tell them

Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible
Impossible, impossible
Impossible, impossible

Ooh impossible (yeah yeah)

I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did

Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy (I was happy)
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible
Impossible, impossible
Impossible, impossible

I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did

Po wymówienia ostatniego słowa ,rzuciłam shirukenem w kierunku drzewa. Natychmiast kolor mojego niebieskiego oka powrócił do normalności. Gwiazdka zatrzymała się w powietrzu.Po chwili spłynęła po niej krew,a do moich uszu dostał się cichy  syk bólu. Po chwili  ukazała nam się postać czarnowłosego shinobi która skryła się za drzewami. Stanęłam w pozycji bojowej.
- Już pogoń? Myślałam,że przyjdą później.  - westchnęłam. Blondyn spojrzał na mnie zły.
- Myślałaś? To ty myślisz? A tak właściwie o co chodzi z tym pości... - Nie dokończył,bo popchnęłam go na ziemię spychając z toru lotu kunai.
- Nie gadaj tyle! - warknęłam do niego i szybko się podniosłam. Rozejrzałam się za wrogim ninja. Nie musiałam czekać długo gdy nagle sam wyskoczył mi za drzewa.
-Odsuńcie się!- krzyknęłam w stronę swoich towarzyszy rzucając senbonami w czarnowłosego. Byłam pewna ,że ich zgrabnie uniknie.
-W życiu! Chyba cię pogięło. - wrzasnął Deidara stając obok mnie. Sasori nic na to nie powiedział tylko podszedł bliżej. Super... Myślałam,że szybciej to załatwię. Westchnęłam a następnie zrobiłam unik przed ciosem w plecy. Błękit otoczył moje prawe oko by po sekundzie zniknąć nie zostawiając po sobie śladu.
- Widzę,że nie możesz doczekać się walki.... To do dzieła!

------------------
Haaa!!! I rozdział gotowy.
Przepraszam wszystkich za moje błędy. A znając życie i siebie na pewno są jakieś... Wy też chyba wstawiacie przecinki na czuja,nie? I oczywiście....
OFICJALNIE ODWIESZAM BLOGA.
Hahahaha... Zawsze chciałam to napisać... Nie mam pojęcia czemu...

Pozdrawiam was wszystkich gorąco i życzę dobrych ocen z matmy i innych cholerstw zadręczających ludzką psychikę. :D
Otaku-chan

6 komentarzy:

  1. OTAKU! WRÓCIŁAŚ!
    Cieszę japę
    Pozdrawiam
    I życzę weny
    PS. Rozdział przeczytam już wkrótce. Nie mogłam się oprzeć napisaniu powitania

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejkuu!!! Ale niespodzianka. Lepiej być nie może. Kara mi się skończyła i do tego jeszcze rozdział. Jesteś wspaniała. Miło mi znów wejść na Twojego bloga i przeczytać kolejną, jakże świetną notkę. Stwierdzam, że rozdziały są coraz bardziej ciekawe. Z niecierpliwością czekam na kolejne.
    Pozdrawiam i życzę dobrych ocen ( aby internetu nie wyłączyli xD)
    :3

    OdpowiedzUsuń
  3. O, jak super, że wróciłaś! :)
    Hahaha :D Świetny rozdzialik. Nie sądziłam, że Pein będzie jeszcze pamiętał o swoim kubeczku xD Ale cóż, to chyba jednak zbyt traumatyczne przeżycie dla niego było.
    Nie wiedziałam, że Namida lubi hentaie ;p Znalezienia bratniej duszy w Hidanie też się nie spodziewałam ;p Właśnie, a propos Hidana, był gorszy niż niż Jehowcy z tą swoją religią.
    Bardzo fajna piosenka, aż sobie ją trochę zaśpiewałam, skoro tekst podrzuciłaś.
    Ciekawa jestem kto ich zaatakował. :)
    Pozdrawiam i życzę weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, jak punktualnie! Wrzesień się skończył i wróciłaś, z czego się bardzo cieszę :) Ale podziwiam za tą punktualność, naprawdę, jestem pod wrażeniem! :)
    Rozdział bardzo mi się podobał, zwłaszcza, że był Pein :D A Namida i Hidan z tymi hentaicami strasznie mnie rozbawili xD Ale się dobrali... aż strach się bać teraz :D Zakończenie bardzo ciekawe i już zastanawiam się, co co chodzi z tymi niebieskimi oczami u Nami ^^
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej *,* Dopiero zaczynam a już kocham tego bloga!
    Strasznie mi się podoba!
    Życzę dalszej weny!
    Pozdrawiam Agnes ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Nijii miała rację, że Twoje opowiadanie jest świetne. Już się zakochałam *.*
    Tak mi się podoba, że brak mi słów. Namida i Hidan rozbawili mnie z tymi hentaiami i jeszcze lider i jego kubeczek. Świetne!!! Ja już się zamykam. Jeszcze tylko wysyłam pozdrowienia i kończę xD.

    OdpowiedzUsuń

Za wszelkie komentarze dziękuję. :*

Nie spamuj w komentarzach, do tego jest osobna zakładka :)

Jeżeli chcesz mnie powyzywać i mówić abym skasowała tego bloga bo jest do dupy, to się musisz powstrzymać. Nie piszę dla "kogoś", piszę dla SIEBIE.