czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 1 - Nie ma to jak początki

Tak więc rozdział wyszedł moim zdaniem kiepski. Normalnie DUPA. I tyle. No cóż ale jakby taki nie był to byłabym udupiona i nie dałabym rady napisać następnych części tak jak chce. Jakie to jest pojebane... No dobra nie będę się tutaj rozpisywać. Zapraszam do czytania eh.....
------------------------------

Ciemno,zimno...Boję się...
Gdzie jestem? Kim jestem?
Namida...
Tak mam na imię? Namida?
Namida...
Ale gdzie jestem? Dlaczego tu jest tak strasznie?
Wreszcie...Tyle lat czekałem...
Czekałeś? Na co?
Na ciebie...
Na mnie? Ale czemu? Nic z tego nie rozumiem.
Musisz ocalić ten świat...Musisz...
Jak to muszę? Jaki świat? Przecież tu jest pustka. Tu nic nie ma... To żaden świat...
Wszystko w swoim czasie...Zrozumiesz...Kieruj się pieśnią...Pieśnią Uwolnienia...
Namida Himitsu...

*****************
Zakapturzona postać szła pewną ścieżką Amegakure. Miała na sobie czarny płaszcz ,a głowę zakrywał kaptur z które wystawały różowe kosmyki. Na jej ramieniu znajdował się biały ptak podobny do feniksa. A może to był feniks? W oddali można było usłyszeć szybkie kroki. Czarna postać przyśpieszyła by za chwilę stanąć otoczona wrogimi oddziałami ninja. Można było usłyszeć jej ciche westchniecie. Nie poruszyła się nawet o milimetr czekając na ruch przeciwników.

*****************
Pewien blond włosy chłopak ubrany w czarny płaszcz na którym znajdowały się czerwone chmurki szedł albo raczej wlókł się za pewnym człowiekiem w kukle. Co jakiś czas było słychać jego udręczone jęki, ale jego towarzysz niewzruszony szedł dalej przed siebie. W końcu nie wytrzymał i w powietrzu można było usłyszeć świst. Niebieskooki został uderzony przez metalowy ogon i odleciał na kilka metrów.
- Zamknij się Deidara. Musimy iść. Mamy do złapania dwuogoniastego. - odparł towarzysz blondyna.
- Hai. Sasori no dana,un.- powiedział Deidara. Wstał, otrzepał się i ruszył w kierunku swojego mistrza.Szli w milczeniu i ciszy. Niebieskooki nie mógł znieść tego, było to wyraźnie widać.
- Sasori no dana jak myślisz kto jest na tyle głupi by zadzierać z dwuogoniastym,un? - spytał blondyn udręczony ciszą.
-Nie wiem - padła krótka odpowiedź. Niebieskooki artysta westchnął. Przeczuwał,że taka będzie odpowiedź towarzysza. W pewnej chwili rozległ się przeraźliwy huk.A z nim także dym. Z dymu wyszła ogoniasta bestia. Shinobi z Akatsuki stanęli w pozycji obronnej ( no przynajmniej Dei) ale ku ich zaskoczeniu to nie ich chciała zaatakować tylko pewną zakapturzoną postać.
-Oho,un... O wilku mowa,un. - odparł z uśmiechem na twarzy blondyn. Obaj towarzysze przyglądali się walce z daleka.
-AWASERU NO JUTSU!!!!* -  rozległ się donośny dziewczęcy głos a po nim wrzask potwora. Deidara pobiegł by zobaczyć co się stało.(Biedny Saso, w tym "ubranku" nie może biegać , ale za to tak szybko się nie męczy. Poprawka. On nigdy się nie męczy. Szczęście w nieszczęściu. dop.aut.) Blondyn z zaskoczeniem stwierdził ,że czarna postać stoi nad Jinchuriki Metabiego. W około niej znajdowało się pełno trupów z podciętymi tętnicami szyjnymi, a na niej nie znajdowało się ani jednej kropli krwi. Powinna mieć chociaż zadrapanie walcząc z Metabim ale nie wyglądało aby cokolwiek ją tknęło. Dziewczyna odwróciła się w kierunku artysty. Chłopak nie widział jej twarzy ani oczu.  Jedyne co mógł dostrzec to różowe kosmyki wystające spod kaptura. Postać widząc jednego z członków Akatsuki , a tuż za nim innego zniknęła w kłębie dymu. Niebieskooki westchnął przeciągle i odwrócił się do tyłu.W  tej samej chwili również wystraszony odskoczył kilka metrów.
-Sasori no dana, un. Nie strasz mnie tak,un. - jego towarzysz nic nie odpowiedział tylko ruszył w  drogę powrotną. Deidara wziął Yugito na ręce i także poszedł w kierunku siedziby Brzasku.

******************
-Liderze mamy dwuogoniastego,un. - odparł blondyn. Rudy, okolczykowany mężczyzna wstał z krzesła na którym siedział przy okazji zwalając kupę papierów na podłogę.
-Kurwa... - można było usłyszeć jego cichy wręcz mroczny głos. Podszedł do Niebieskookiego i przyjrzał się kobiecie na jego rękach. Po chwili ciszy rudzielec w końcu sie odezwał.
-No ciekawe..... Połączyła chakrę tak aby ta się nie zmieściła. Automatycznie Metabi opadł z sił a jego chakra strasznie spadła... Słyszałem o tej technice. Jedyną osobą która jej używała i używa jest Imoshinai. - mężczyzna o szarych oczach powrócił na swoje krzesło i spojrzał wzrokiem który nie okazywał emocji(czyli takim jakim zawsze patrzył na swoich członków) na Deidarę i Sasoriego.
-Musicie znaleźć Imoshinai. Chcę aby do nas dołączyła. Jej umiejętności są naprawdę interesujące. Tu macie papiery o tym gdzie może się znajdować... - i Lider zaczął przeszukiwać papiery z podłogi. - Gdzie ja je miałem... - wreszcie z okrzykiem radości wstał trzymając w jednej ręce poszukiwaną rzecz.
-Wreszcie! -  Z lekką niepewnością spojrzał na swoich ludzi ( O.o To na pewno Pain? Nie podmienił nam ktoś liderka? PS.: Jaka mina Deidary musiała być cudowna :D dop. aut.) Szybko otrzepał się z niewidzialnego kurzu  i na jego twarzy znów pojawiła się oschłość.
-Trzymajcie - rzucił je w ich stronę. W locie złapał je ogon Sasoriego.
-Jej imię jest nieznane. Wiadomo,że jest kobietą. Co do umiejętności są dla nas zagadką mimo iż znamy je powierzchownie. Jest bardzo szybka i często się przemieszcza ,dlatego trudno jest ją złapać czy chociażby spotkać.Mówi się na nią Imoshinai co oznacza niewidzialny, tajemniczy.A ona właśnie taka jest. Nie wiele jest tych informacji , ale będziecie sobie musieli jakoś poradzić. W każdym razie wysłałem Zetsu aby spróbował się czegokolwiek o niej dowiedzieć. Gdy będą jakieś nowie informacje będziecie na pewno informowani. A odpowiadając na wasze niezadane jeszcze pytanie. Nie będziecie potrzebni do pieczętowania bestii. Technika ta sprawiła,że mogę to zrobić sam i zajmie mi to nie więcej niż godzinę.-Rudzielec powiedział to po czym nakazał blondynowi położyć na podłodze Yugito Nii. Tak też chłopak uczynił. Nagle Deidara coś sobie przypomniał.Czyżby tu mogło chodzić o tą dziwną dziewczynę?. Niepewnie się odezwał.
- Czy to nie przypadkiem ta dziewczyna co ją widzieliśmy? Zauważyłem różowe kosmyki wystające z jej kaptura. - Lider się uśmiechnął.
-Tak to na pewno ona. Cóż widzę,że macie teraz więcej o niej informacji... - niespodziewanie Lider spoważniał. - A teraz ruszajcie.

* pewne jutsu o którym dowiecie się trochę dalej. :D (Albo już się trochę dowiedzieliście....)

4 komentarze:

  1. Pierwszy rozdział,a ja już jestem ciekawa jak ta historia się rozwinie. Nie mogę się doczekać nowej notki.

    Pozdrowionka :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Łeeej... Takie krótkie? :(
    Dobrze, że jeszcze mam kilka do przeczytania <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Na serio przepraszam, że nie komentowałam wcześniej XD Nadrabiam czytając 2 raz ^^ To mnie wciągnęęęęęęęęło ^^ Uwielbiam ;3 A późniejsze rozdziały to tylko uzależnienie ;D
    http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Za wszelkie komentarze dziękuję. :*

Nie spamuj w komentarzach, do tego jest osobna zakładka :)

Jeżeli chcesz mnie powyzywać i mówić abym skasowała tego bloga bo jest do dupy, to się musisz powstrzymać. Nie piszę dla "kogoś", piszę dla SIEBIE.